poniedziałek, 9 maja 2011

Z wizytą na Czerwieńsk - Gubin


Po zeszłorocznych objazdach na węglówce ( w tym roku mają się zacząć pod koniec czerwca ) brakowało mi dieslowych klimatów. Zaproponowałem Darkowi Krukowi wyjazd na Czerwieńsk - Gubin. On przekazał dalej Maciejomi i Karolowi i padła dezycja. Jedziemy. Na wyjazd wybraliśmy weekend 7 i 8 maja z jednym noclegiem gdzieś w okolicy, nie wiedząc jeszcze gdzie dokładnie.

Dzień I

Chcąc jak najwięcej skorzystać z coraz dłuższych dni wyjazd zaplanowaliśmy w okolicach 3 w nocy. Jako kierowca, musiałem jeszcze przed wyjazdem zebrać wszystkich razem. O 3 odbierałem z Łęgnowa Macieja, a 15 minut później Darka i Karola. Pojechaliśmy sprawdzoną przeze mnie już przy okazji kilku wyjazdów do Żagania i Żar. Trasa przebiegała z Bydgoszczy do Szubina DK 5 potem wojewódzkimi przez Kcynię, Wągrowiec, Rogoźno, Oborniki Wlkp., Szamotuły do Pniew i daej DK 2 do Świebodzina i zamiast jak na Żagań DK 3 do Zielonej Góry, drogą wojewódzką do Krosna Odrzańskiego.

W czasie przejazdu było kilka niespodzianek. A to remont drogi przed samym Pniewami i ruch wahadłowy cztery razy po jakiś wiochach przed Pniewami, a to wahadło bo ktoś postanowił swoim Audi na łuku drogi przeskoczyć rów i wjechać komuś w płot i rabatki za nim. Największy opóźniacz drogi czekał na nas w Trzcielu. Był kolejny wypadek, tym razem jednak na tyle poważny, że w Trzcielu na DK 2 skierowano nas objazdem do Międzyrzecza i potem DK 3 do Świebodzina. Po przejrzeniu mapy znalazłem boczną drogę, a niestety w tej okolicy bocznych, asfaltowych dróg jest tyle co kot napłakał. Nadłożyliśmy tylko 11 kilometrów przy okazji odwiedzając przystanek Bukowiec na linii Zbąszynek - Gorzów Wlkp. a przynajmniej to co z niego zostało, bo linia jest na tym odcinku w kapitalnym remoncie i zamiast torów była wielka dziura w ziemi.
Koniec końców, do Krosna Odrzańskiego dojechaliśmy 10 minut po siódmej. Wizyta u dyżurnej i już wiemy, że nic na razie nie jedzie i nie ma zamiaru jakoś szybko jechać. Ruszamy ustawić się gdzieś na szlak. Przez Brzózkę docieramy na leśną przecinkę między Krosnem a Wężyskami. Tutaj jemy jakieś śniadania. Czekamy i nic. Z tego wszystkiego wszyscy rozkładają się na trawie i zasypiają. Jako budzik działa na nas skaner radiowy, który odzywa się kilkanaście minut przed... jedynastą. Coś jedzie od Gubina. WOW. Po prawie czterech godzinach czekania. Naszym oczom ukazuje się zielony ST43-100 ze zwrotem talbotów i zwykłych węglarek.

Informacje w radiu budzą nas jeszcze bardziej, bo skład ma stanąć w Krośnie i czekać na mijanie. Trochę to trwa ale o 11:55 pojawiają się na horyzoncie trzy światła i żółte czoło. Przed pociągiem górka z którą ładowny skład z kamieniem wapiennym męczy się i dojeżdża do nas po 5 minutach. Podjazd ma potencjał na długą rurę, ale jest ciepło i powyżej 150 mm fotografujemy już nagrzane powietrze. Ze składem talbotów poza żółtym ST43-208 i niebieska SM42-1096.
Ruszamy ustawić się w inne miejsce na zdjęcia. Ja już tu kiedyś dwa razy i robię trochę za przewodnika. Wzdłuż toru dojeżdżamy do Wężysk, ale mijanka nie wzbudza zainteresowania u chłopaków. Jedziemy do Wałowic. Tam o 12:55 przyjeżdża od Gubina ludmiła 232 333-5 z nieznanym nam zestawem wagonów. Łapiemy go przy semaforach wyjazdowych w kierunku Gubina i ruszamy na drugą stronę stacji, choć już wiemy, po dyktowaniu rozkazów przez radio, że jest dziś nieobsadzona.
 Decydujemy się na kadr z trzystawną tarczą wjazdową od Krosna. W ruch idzie toporek i sekator, którymi wycinamy to co wyrosło na miejscu drugiego toru, który kiedyś tam był. 10 minut cięcia i kadr gotowy. Rozkładamy się i czekamy. Znów zasypiamy. Tym razem budzi nas jadący już pod słońce ST43-278 z węglarkami od Gubina. Słońce już przestało oświetlać nasze miejsce i świeci równolegle do toru, jest już po 16, a tutaj nic, cisza, nic nie jedzie. Jedziemy na stację, gdzie za łukiem słońce jeszcze oświetli wjeżdżający skład. Przed 17 łapiemy w tym miejscu żółtego i wypłowiałego od słońca ST43-170 z talbotami z węglem.
Na dziś już mamy dosyć. Najbardziej obciążona ruchem linia spalinowa w Polsce, a my mamy 4 zdjęcia. Z Wałowic rezerwujemy w Gubinie 2 pokoje w schronisku PTTK. Jedziemy do Gubina. Zaglądamy jeszcze na stację. Dyżurny nie pociesza nas. Nic nie jedzie z żadnej strony. Jedziemy do Mac Śmierci na kolację i ruszamy do schroniska. Pokoje porządne, schludne i 40 złotych od osoby. Darek z Karolem mają pojedyncze łóżka, nam z Maciejem przypadło małżeńskie łoże. Kładziemy się szybko spać bo chcemy jutro sobie odbić dzisiejszą fotograficzną katastrofę.

Dzień II


Budzik ustawiony na 5:30, ale budzą mniej wcześniej kręcący się już chłopaki. O 5:50 meldujemy się na stacji w Gubinie. Na wjazd do Niemiec czeka zielony ST43-278 z węglem w talbotach. Od dyżurnego tym razem przynoszę dobre wieści. Coś jedzie od Czerwieńska. Jedziemy pod karczowany wczoraj przez nas kadr, pod tarczę wjazdową. Godzinę później tarczę mija ST43-100. On również ciągnie skład talbotów. Postanawiamy zmienić miejscówkę. Jedziemy do Ciemnic. Kręcimy się od miejscowości Pław i Szczawno chwilę po lesie i dojeżdżamy do torów. Na prawo mijanka Ciemnice, a na lewo końcówka składu talbotów. Coś pojechało do Gubina. Na szczęście słońce byśmy mieli w obiektywie, więc aż tak nas to nie boli. Dojeżdżamy na drugą stronę mijanki i rozkładamy się na skarpie przy bocznym torze. Czekamy, czekamy i jest. O 9:12 na zielono zapala się semafor wyjazdowy do Gubina/ Znów pod słońce :-/ Tym razem to nie Cargo a HAGANS i jego M62-1286.

Sytuacja się powtarza po 20 minutach. O zgroza tym razem pod słońce jedzie Maxima oklejona literkami A.D.E.  Zmęczony wczesną pobudką usypiam na skarpie. Po 80 minutach około godziny 11 budzą mnie głosy chłopaków. Słychać coś od Czerwieńska, a nie ma podanego wyjazdu. W czasie snu całe niebo pokryło się chmurami i pojawiy się piękne bezcieniowe warunki do zdjęć.Po dłuższej chwili na mijankę wjeżdża ludmiła EWR 232 484-6 ze składem cystern i zatrzymuje się na bocznym torze. Po 5 minutach nadjeżdża pociąg z naprzeciwka. W podwójnej trakcji ST43-278 i ST43-100, oczywiście z talbotami. Pakujemy się do auta i jedziemy gdzieś za Ciemnice w stronę Lasków.
Znajdujemy taki przejazd z polaną w jedną stronę i leśnym tunelem w drugą stronę. Około 12:20 widzimy w oddali, że coś wjeżdża do Ciemnic. Światła przestają się jednak zbliżać. Będzie kolejne mijanie. Od Czerwieńska przyjeżdża po kilku minutach ST43-208 z talbotami [film], którym mamy powoli dosyć. Przejeżdżają przez mijankę, a w naszą stronę rusza z niej kolejna ludmiła EWR 232 303-8 ze składem ciekawych wagonów DB.

Ponownie się przenosimy. Atlas drogowy pokazuje jakąś lepszą, ale gruntową drogę z miejscowości Szczawno przez Leśniów Mały do miejscowości Laski. Do Leśniowa droga daleka jest od określenia lepsza droga. Wąska, częściowo w drobnym wąwozie bez możliwości mijania i w dodatku z kopnym piaskiem w którym zaczęła się odzywać kontrola trakcji w MeneLu, ale udało się dojechać do Leśniowa Małego. Dalszy odcinek okazał się jeszcze gorszy. Droga ze względu na duże spadki zniszczona przez spływającą wodę i naprawiana przez miejscowych gruzem. Następnym razem pojadę sobie i innym polecam dłuższą, ale asfaltową drogę przez Leśniów Wielki i Nietków.
Koniec, końców dojeżdżamy do Lasków. Rozkładamy się, sprawdzam, czy cegły nie załatwiły żadnej z opon i idziemy się rozłożyć przy szlaku. O 13.20 od Czerwieńska wjeżdża zestaw dwóch rumunów 170 i 258 jakże by inaczej z talbotami. Jak się okazało w Ciemnicach była znów mijanka, bo po 20 minutach naszym oczom ukazuje się czarna SM48-100 CTLu ze składem cystern. Zostawiamy auto, tam gdzie było i przenosimy się pieszo wzdłuż toru za zachód. Tutaj mamy dłuższą przerwę. Po 15 budzi nas na skanerze wołanie, że lok Lotosu chce podjechać po cysterny i pojechać na Gubin. Po kilkudziesięciu minutach jedzie skład od Czerwieńska, ale to nie Lotos, to CTLowski ST43-006 ze składem cystern. Łapiemy go i ruszamy do Czerwieńska, po drodze oglądając jak wygląda w Nietkowie. Decydujemy się pojechać dalej. Stajemy na przejeździe zaraz za stacją. Dzwonimy do Czerwieńska dowiedzieć się czy coś pojedzie. Niestety Lotos pojedzie najwcześniej za godzinę. Robi się późno, ruszamy na Bydgoszcz.
Nie chce nam się jechać stąd do Zielonej Góry, aby przejechać przez Odrę. W ramach atrakcji nie kolejowych jedziemy na prom w Brodach na Odrze. Malutka jednostka przewozi nas i dwa inne pojazdy w kilka minut na drugą stronę. Dalsza droga prowadzi do Sulechowa gdzie wjeżdżając na DK 3 zauważamy, że stoi jakiś ST43 na stacji. Podjeżdżamy. Okazuje się, że to nasz stary znajomy: ST43-100 ze składem węglarek do Czerwieńska. Pojadą jednak dopiero za godzinę. Na stacji dużurny mówi nam, że nic nie pojedzie przez najbliższe kilkanaście minut. Jedziemy dalej. Po drodze do Świebodzina mijamy budowę S-3 i zatrzymujemy się na obiad. Jest smacznie, ale za 20 złotych nie udało się nam najeść i musieliśmy sobie z Darkiem pomóc hot-dogami ze stacji.

W Świebodzinie krótka przerwa na zdjęcia z pomnikiem Jezusa. Za długo tam zabawić nie możemy, bo jedziemy za Świebodzin w stronę Nowego Tomyśla na zdjęcie BWE do Berlina. W obiektyw, zgodnie z planem pociąg prowadzi Taurus IC, wjeżdża nam na przystanku w Kupieninie. Stąd przez Zbąszynek i Zbąszyń jedziemy do Nowego Tomyśla. Po drodze na jednym z przejazdów w Zbąszyniu łapiemy ET22-790 z osobowym do Zbąszynka. W Nowym Tomyślu łapiemy w promieniach zachodzącego słońca kolejnego Taurusa na BWE, kolejny REGIO do Zbąszynka na bohunach z ET22-750 i ostatnie zdjęcie tego dnia: EP09-030 z TLK do Zielonej Góry.

Z Nowego Tomyśla dojeżdżamy do DK 2 i dalej do Pniew i tą samą drogą jaką dzień wcześniej jechaliśmy z Bydgoszczy wróciliśmy do niej przed północą.


Kwietniowo-majowe urlopowanie 2011 - dzień II

Po wczesnej pobudce poprzedniego dnia, tym razem postanowiłem trochę pospać. Pobudka 6.30.
Plan na dziś to Kuźnica Białostocka i Sokółka.

Udaje mi się za pomocą lokalnych znaków drogowych odszukać wyjazd na Kuźnice Białostocką. Chwilę po wyjeździe okazało się, że zeszłoroczny atlas drogowy jest już trochę nieaktualny, bo Białystok na DK 19 doczekał się mini-obwodnicy łączącej za Wasilkowem tą drogę z DK 8.
Pierwszy postój to Czarna Białostocka. Chyba największa stacja między Białymstokiem a Sokółką, nie licząc nieużywanej przeładunkowej stacji w Geniuszach. Łapię tutaj, trochę pod słońce, EN57-1534 od strony Sokółki. Krótka wizyta u dyżurnej i informacja, że nie ma nic towarowego, jak również nawet osobowego, choć o tym akurat wiedziałem, na najbliższą godzinę. No to jadę dalej.
W Sokółce trwają jakieś manewry na normalnym, jakiś gagar 12xx ujeżdżają w tle. Jednak za duży tu dla mnie ruch i zbyt wiele się wokół dzieje, żeby sobie po torach biegać z aparatem. Ruszam do Kuźnicy Białostockiej.
Stacja wygląda ciekawie, bo stacja towarowa została w związku z wejściem do UE zmodernizowana: nowe tory, perony, semafory i inne cuda-wianki. Kontrastuje z tym zapuszczona część towarowa z semaforami kształtowymi.
U dyżurnego dowiaduje się, że dosłownie za chwilę rusza skład po szeroki do punktu przeładunkowego z Czuprynowie. Szybko wybiegam i gdy odpalam auto, zamykają się już rogatki na przejeździe.
Ruszam na niego przed szlak. Sieć dróg w tej okolicy to same szutrówki i to dość rzadko rozmieszczone. Wyjeżdżając z Kuźnicy skręcam w pierwszą możliwą i jadę nią tak długo, aż udaje się dotrzeć do przejazdu tuż przez przystankiem Czuprynowo na normalnym torze.
Tutaj może odrobina wyjaśnień dla osób nie znających tej linii. Od Kuźnicy Białostockiej do Geniuszy są to dwa tory. Normalny 1435 mm zelektryfikowany i obok szeroki już bez sieci trakcyjnej.
Rozłożyłem statyw z kamerę i czekam. Skład po dłuższej chwili pojawia się na horyzoncie. Z zestawem węglarek jadą dwie zielone tamary 031 i 062. Podjeżdżam na punkt przeładunkowy zobaczyć czy faktycznie jechali tam gdzie mieli i wracam do Kuźnicy z nadzieją na złapanie na odcinku za stacją w stronę granicy białoruskich gagarinów.

Niestety na szutrowej drodze robię to zbyt szybko. Przy skręcaniu w Kuźnicy na stację czuję, że muszę mocno walczyć z kierownicą. Od razu jedna myśl - opona. Zjeżdżam praktycznie przy samym przejeździe na bok drogi. Wysiadam i moim oczom ukazuje się flak na prawym przodzie.
Mam w aucie koło zapasowe, ale to typowa dojazdówka a przede mną jeszcze tydzień urlopu. Zanim zacznę jakieś prace przy aucie biegnę do miasta szukać wulkanizacji z nadzieją, że w oponę coś się wbiło i da się to jeszcze naprawić. Udaje się odnaleźć wulkanizację 150 metrów od auta. Wracam do auta i zaczynam walkę z podnośnikiem i kołem. Pojawiają się przy mnie, jak się później okazało maszyniści zainteresowani egzotycznymi literkami CB na tablicy rejestracyjnej. W czasie gdy odkręcam koło na stację wracają złapane 30 minut wcześniej tamary ze zwrotem wagonów. Kręcący się przy mnie kolejarze jeszcze chwilę rozmawiają ze mną i odchodzą, bo jak mówią zaraz jadą, bo szlak się zwolnił.

Zamykam auto i zaczynam spacer z kołem po Kuźnicy. Oglądam oponę, ale nie mogę odszukać żadnych uszkodzeń. U wulkanizatora okazuje się, że w oponę nic wbitego nie ma, bo... jest przecięta na boku od środka. Mam za swoje jeżdżenie po tym szutrze. U wulkanizatora udaje się znaleźć jedną 17 calową oponę, ale ciut węższe 255 zamiast 265. Biorę, w końcu lepsze to niż jakaś dojazdówka, a ta dodatkowo ma praktycznie ten stan zużycia i bieżnik jak miałem. Cała operacja z nowo-używaną oponą, przełożeniem i wyważeniem uszczupliła portfel o 65 złotych. W czasie gdy jestem u wulkanizatora widzę, jak wyjeżdża kolejny skład po szerokim i wjeżdża jakiś EN57 z osobowym z Grodna.
Doturlałem koło do wozu i założyłem. Wszystko zabrało mi jakaś godzinę, nie jest źle. Szybka, kolejna wizyta u dyżurnego:
 - pojechali do Sokółki
No to w auto i dawaj. Początkowo z obawami czy auto nie będzie samo chciało z tym kołem jeździć w kółko, ale kamień spadł z serca, samo jedzie do przodu. Jest dobrze. Uciekają mi na przejeździe przed Sokółką i łapię ich na manewrach. Jedna tamara to niebieska 015 a druga to jakaś dziwnie zielona 003.
Wybrałem się na nastawnie wykonawczą i tutaj się dowiaduje, że 10 minut wcześniej pojechał do Czuprynowa na punkt gagarin luzem. Łapię za Sokółką obie tamary na powrocie i EN57-887 jako pociąg z Kuźnicy do Białegostoku.

Jadę na punkt przeładunkowy Krex złapać gagarina. Droga jest tam trochę na około więc podjeżdżam na punkt przeładunkowy Łosośna po drugiej stronie torów, tam przed bramą zostawiam auto i po chwili rozmowy, że miłośnik i zdjęcia idę na skróty do Krexa. Gdy moim oczom ukazuje się już podczepiony do składu ST44-1206, widzę że odpala silnik i obsługa przestawia zwrotnicę na szlaku, aby mogli wyjechać na Sokółkę. Co sił w nogach biegnę wzdłuż składu i już ledwo oddychając wybiegam przed skład i robię zdjęcie jak wyjeżdżają na szlak.
Wracam po tym biegu na 200 metrów do auta i jadę poszukać jakiegoś miejsca na następny skład po szerokim. Ostatecznie za przystankiem Czuprynowo patrząc od strony Kuźnic.
Zanim przejeżdża kolejny skład na punkty przeładunkowe, przejeżdża luzem w stronę Sokółki ludmiła 232 128-9. Po 40 minutach czekania słuchać dudnienie od północy. Jadą ponownie w podwójnej trakcji SM48 031 i 062 ale tym razem w odwróconej kolejności.
Nie wiedząc dokąd jadą ryzykuje i jadę przed Sokółkę. Chybiłem, ale po 20 minutach czekanie z Sokółki na Kuźnice wyjeżdża ponownie ST44-1206. Tym razem pewnie odebrać wagony z punktu Łosośna. Po chwili na bocznicy do kopalni piasku tuż obok przyjeżdża SM42-020 i z punktu zdawczo-odbiorczego wpycha na kopalnię zestaw pustych węglarek.
Cofam się na chwilę na stacje w Sokółce zobaczyć co się tam dzieje. Łapię przygotowane do wyjazdu do Suwałk dwa gagariny luzem: zielonego 1028 i niebieskiego 1081. Wracam jeszcze na chwilę przed Sokółkę gdzie wjeżdża EN57-206. Mam do tej jednostki szczęście/pecha. Co przekraczam granice podlaskiego ZPR, to wjeżdża mi w kadr: mam go jeszcze pomarańczowego w Ełku, potem z ponad rocznym odstępem dwa razy w Białymstoku, a teraz tutaj.

Od Sokółki nie mogłem dalej odjechać ze względu na chęć złapania tutaj wjeżdżającego TLK od Suwałk, dawnej Hańczy. Jako miejsce wybieram semafor wjazdowy. Potrzebna była na kilku krzakach moja interwencja z sekatorem, ale zdążyłem do przyjazdy. Skład to SU45-100 i sześć wagonów. Próbuję go potem pogonić do Czarnej Białostockiej, ale zabrakło mi jakieś 30 sekund. Tutaj drugi raz idę do dyżurnej z pytaniem czy coś pojedzie w najbliższym czasie. Negatywna odpowiedź (dopiero za 1,5 godziny towarowy do Białegostoku) pozwoliła mi się wybrać na porządny obiad w pobliskiej jadłodajni.

Najedzony ruszam na południe. Odwiedzam przystanek: Wólka Ratowiecka i postanawiam się dostać do mijanki Czarny Blok. Początkowo droga jest znośna, lecz później w lasach zaczyna robić się ciekawo. Momentami prędkości spacerowe i omijanie wyrw. Widać, że droga w deszczowym okresie nie jest przyjazna kierowcom. Przypadkiem, za wcześnie skręcam na jednej leśnej krzyżówce w lewo i dojeżdżam do torów gdzie nie ma mijanki, ale jest jadący z węglarkami ET22-960. Zawracam i jadąc dalej, tak jak należy dojeżdżam do mijanki. Mając obawy, że zapowiadany z Czarnej Białostockiej towarowy, to był ten byk i widząc w rozkładzie już tylko osobowy z Suwałk, czyli szynobus idę do dyżurnej. Ponownie jestem wysłuchany bez obaw o moje terrorystyczne zamiary i dowiaduję się, że za 20 minut, przed osobowym pojedzie jeszcze towarowy. Jeeest :-)
Idę na południe za mijankę, żeby łapać skład na wyjeździe. W zapowiadanym czasie zaczyna być słuchać miłe dla ucha dźwięki od północy. Pojawia się ludmiła z węglarkami. Myślałem, że to ta sama złapana dziś w Czuprynowie, ale nie. Tym razem to 232 512-4. Składam aparat i kamerę i idę znów na północną głowicę. Odnajduję tam małą górkę z widokiem na łuk. Odpowiednią na skład, który przed chwilą pojechał, a nie szynobusa. No cóż, mówi się trudno.Zgodnie z rozkładem wjeżdża SA133-020.
Do Białegostoku wracam drogą, którą wskazała mi dyżurna z mijanki. Chyba jednak dawno tędy nie jechała, gdyż musiałem się poratować nie tylko sekatorem, ale również zakupionym przed wyjazdem toporkiem. Na drodze w dwóch miejscach leżały powalone choinki.
Dojeżdżam do DK19 i już bez komplikacji wracam obwodnicą której nie mam na mapie do Białegostoku do hotelu MOSiR na drugą noc.


piątek, 6 maja 2011

Kwietniowo-majowe urlopowanie 2011 - dzień I

Gdy na początku roku okazało się, że rok 2011 nie będzie obfitował w zbyt wiele t.z. "długich weekendów" po przejrzeniu kalendarza postanowiłem wybrać się na długi ponad tygodniowy wyjazd od 25 kwietnia (poniedziałek wielkanocny) do 3 maja.
Początkowo nie miałem wybranego jakiegoś kierunku, od decyzja, że jadę. Później w okolicach marca wymyśliłem, że to będzie północna i środkowa część ściany wschodniej, a dokładniej okolic związanych z przejściami granicznymi w Trakiszkach, Kuźnicy Białostockiej, Siemianówce i Terespolu.
Te cztery miejsca miały mi wypełnić cały czas w tym okresie. Zmiana nastąpiła, gdy okazało się, że 1 maja TPWP organizuje pociąg specjalny z Leszna do Lubska. Możliwość narysowania dwóch kresek na mapie zaliczaka: od Głogowa do Niegosławic i od Żagania do Lubska, do góry nogami postawiła część wyjazdu i dodała do niego nową zachodnią część.
Plan na tą część wyjazdu ustabilizował się w kwietniu, gdy dowiedziałem się, że będzie przebywać w okolicach Wolsztyna na kilka dni dość mocna grupa wrocławska, między innymi: ufo i perian. Na dwa dni miałem wylądować u nich w wynajętym domku w Karpicku.

Dzień I
Pobudka o 4 rano i 15 minut później do ostatecznym spakowaniu się wyjazd. Na początek przejazd DK10,DK1, DK2 i DK60 z Bydgoszczy do Witonii. Stację tą wybrałem dlatego, że jest to ostatnia stacja na linii z Kutna do Łodzi z kształtową sygnalizacją. Spodziewałem się, że stacja może być lekko zacofana, ale nie myślałem, że na zelektryfikowanej linii gdzie jeżdżą pociągi TLK znajdę stację, gdzie zwrotnice przekłada pan jeżdżący do niej na rowerze.
Na stacji udało się złapać cztery pociągi, w tym jednego ED74 jako TLK z Poznania do Krakowa i trzy osobowe na kiblach, z czego jeden to był ten sam po przejściu w Kutnie na inny pociąg. Przy okazji pytania się o jakieś pociągi towarowe, okazało się, że dyżurny na stacji pochodzi z kilku pokoleniowej kolejowej rodziny. Bardzo pozytywna postać.

Kolejny punkt zwiedzania to łącznica z Arkadii do Placencjii i linia od Placencjii do Skierniewic. Tutaj powodem są prowadzone tędy objazdy pociągów TLK, które się nie zmieściły między Warszawą a Skierniewicami przez Pruszków i Grodzisk z powodu jej rozpoczętego remontu.
Zanim jednak tam dotarłem to zrobiłem z DK2 wjazd kieszeniowy na stację w Żychlinie gdzie uciekł mi akurat EN Jan Kiepura, ale udało się złapać EIC Panorama z EP09-006 do Wrocławia.
Okolice Arkadii to dość urokliwe do zdjęć miejsce. Jest tam łuk na głównej linii Warszawa - Słubice, linia do Łodzi na nasypie i znów w dole na łuku łącznica do Placencjii. Udaje się tam złapać Taurusa z BWE, turbo-kibla KM, TLK na łącznicy. Chciałem jeszcze przy samym posterunku pofotografować, ale pani która tego tam urzędowała wybitnie się gotowała na widok aparatu fotograficznego. Udało się sfotografować RegioExpress MEWA do Warszawy i szybko podjechałem do Mysłakowa na powrót turbo-kibla.

Następnie zacząłem powoli się przesuwać na południe wzdłuż linii z Łowicza do Skierniewic. Linia fotograficznie bez większych rewelacji. Udało się złapać w Bobrownikach skład towarowy z ET22-619. Na dłużej zatrzymałem się w Bełchowie - jedynej stacji między Łowiczem a Skierniewicami. Poza dwoma objazdowymi TLK-ami udało się na bocznicy znaleźć M62-3104 z PMT. Gagar stał tam z opróżnionym już wahadłem węglarek, którymi przywieziono kruszywo do budowanej w okolicy stacji, autostrady A2.

Zanim dojechałem do Skierniewic to na chwilę odwiedziłem jeszcze przystanek Maków na modernizowanej kilka lat temu linii Skierniewice - Łódź. Łut szczęścia sprawił, że spotkałem tam na jednym z pociągów rodzynka na polskich torach - ED59. W samych Skierniewicach na chwile zatrzymałem się na kilkanaście minut na posterunku odgałęźnym Skierniewice Park - aby uwiecznić na zdjęciu jakiegoś objazdowego TLK zjeżdżającego tutaj na główną linię od strony Skierniewki.

Stąd udałem się klucząc i szukając w okolicy jakiegoś miejsca na zdjęcia w stronę Warszawy. Złapałem jeden skład EN57 Kolei Mazowieckich w Jaktorowie, a ostatecznie na dłużej zatrzymałem się na stacji w Błoniu. Przed aparatem przejechało tutaj kilka dość zróżnicowanych pociągów: EP07, EP09, Taurusy, EN57 i skład KM EU07-118 z piętrowymi wagonami. Niedługo te dobite "siódemki" z nowymi piętrusami zastąpią Traxxy, które w tym roku zaczną docierać do Polski.

Punkt finałowy dzisiejszego dnia to hotel MOSiR w Białymstoku do którego dość szybko dojechałem zestawem dróg DK2 + S8/DK8.